Post #3 Najlepsza książka, jaką może przeczytać pisarz
26 kwi 2025
O tej książce usłyszycie ode mnie pewnie jeszcze z milion razy. Najmarniej. Chcę ją jednak przedstawić oddzielnie w blasku chwały, na którą zasługuje. Przy okazji spróbuję wyjaśnić, czemu jest taka genialna. Jeśli ten post Was nie przekona, nic tego nie zrobi.
A więc Panie i Panowie… „Kurs pisania scenariuszy”, którego autorem jest Lew Hunter. Od razu uprzedzam pytania i wątpliwości. To jest najlepsza książka, którą może przeczytać pisarz, nie scenarzysta, to nie jest skrót myślowy. Scenarzystom oczywiście też polecam. W zasadzie polecam wszystkim, którzy zamierzają pisać cokolwiek, gdzie jest chociaż szczątek fabuły.
Tak naprawdę jedynymi poradami, z których nie będziecie mogli korzystać, jeśli piszecie prozę, są te stricte dotyczące struktury scenariusza. Z reszty można czerpać bez ograniczeń. Jak tworzyć postaci, które są czymś więcej niż pionkami o z góry zadanym kształcie. Jak przestawić otaczający świat, żeby nie był on jedynie kartonowym tłem rodem ze szkolnego przedstawienia. Jak budować napięcie, żeby czytelnik przeżył wszystkie objaśnienia i wytrwał do momentu, kiedy zacznie się dziać coś naprawdę ekscytującego. I wreszcie, jak zakończyć opowieść, żeby odbiorca poczuł się usatysfakcjonowany. Żeby nie chodził potem i nie opowiadał, jak to czytał książkę, gdzie przez cały czas rosło napięcie niczym wielki balon, a potem zamiast wybuchnąć z hukiem zeszło z niego powietrze ze świszczącym dźwiękiem porażki.
To za co cenię ten podręcznik najbardziej (podręcznik, poradnik to trochę za mało w tym przypadku) to praktyczne wskazówki. Uczeń ma szansę przejść cały proces pisania scenariusza ramię w ramię z nauczycielem. Nie ma tam pustych porad w stylu „Nie wychodzi ci? Spróbuj jeszcze raz” albo „Nie wiesz, co napisać? Napisz cokolwiek” ewentualnie „Czytaj dużo książek”. Jeśli jest jakiś tytuł, po który warto sięgnąć, autor wskazuje go palcem. Podobnie z ćwiczeniami pisarskimi i elementami budowania fabuły, każdy z nich jest wyjaśniony krok po kroku, najczęściej z przykładami. W tej książce po prostu nie sposób się zgubić. Proces pisania staje się jasny i uporządkowany. Owszem, trudny, męczący, czasem nawet żmudny, ale do pokonania.
Myślę, że z tym Was zostawię, bo też nie chodzi o to, żebym zdradziła Wam wszystko, co znajdziecie w tym genialnym podręczniku. Niemniej zachęcam i będę zachęcać do upadłego. Przeczytajcie „Kurs pisania scenariuszy”.